Po nieprzespanej nocy, podczas której moje myśli wędrowały do moich bliskich, wybraliśmy się na eksplorację kolejnych obleganych przez turystów miejsc.
Pierwszym z nich był bodaj najsłynniejszy cmentarz na świecie czyli Pere Lachaise. Nazwa pochodzi od nazwiska jezuity ojca Lachaise, który był spowiednikiem Ludwika XIV. Król podarował księdzu dom i przylegające do niego ogrody. Swoją drogą król był chyba bardzo wdzięczny spowiednikowi za odpuszczenie grzechów. Cmentarz został otwarty właśnie na tych terenach na początku XIX wieku i zajmuje obecnie 44 ha.
No cóż, narodowej tradycji musiało stać się zadość, więc nastąpił podział w naszej drużynie, część chciała do Chopina, część do Morrisona. Na szczęście osiągnęliśmy porozumienie i poszliśmy nawiedzić obie mogiły, a po drodze napatoczyli się Abelad i Heloiza :)
Sainte Chapelle to po prostu piękna kaplica zamkowa, znajdziecie tam cały przekrój architektoniczny od gotyku po wiek XIX. Co tu dużo mówić, kaplica jest śliczna i warto ją zobaczyć.
Dość mocno kontrastuje z tym co widzieliśmy do tej pory dzielnica La Defense. Nowoczesne wieżowce. Wszędzie szkło, i architektoniczny chłód. Nowoczesność...
Kościół Sacre Coeur, jest budowlą XX-wieczną, znajdującą się na wzgórzu Montmartre. Na wieży kościelnej znajduje się najcięższy dzwon w Paryżu 19 tonowy Savoyarde.
Wieczorem Paryż nabiera barw :)
Jak Paryż to i Wieża Eiffla, w naszym wydaniu około godziny 23.00 i nawet kolejki nie było :)
Jak Paryż to i Wieża Eiffla, w naszym wydaniu około godziny 23.00 i nawet kolejki nie było :)