Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rundle Mall. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rundle Mall. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 marca 2018

Delfiny, emu i inne stwory

Dzisiaj, to jest w czwartek, wyprawiliśmy naszego gościa na Uluru. Liczymy, że wyprawa powiedzie się bez żadnych trudności i wróci z doskonałym humorem, bo pogoda na pustyni dopisze na pewno :)
W minionym tygodniu wybraliśmy się na Outer Harbor. Byliśmy tam już kiedyś, ale wtedy oprócz tego, że obok nas przepłynął wielki statek z towarami, nie wydarzyło się nic spektakularnego. Tym razem stojąc na platformach podziwialiśmy delfiny. Widok był tak fajny, że staliśmy długo, a delfiny sobie pływały wynurzając się a to pojedynczo, a to podwójnie. Potem idąc na plażę spotkaliśmy cztery jaszczurki i to całkiem spore jaszczurki.
Pierwsza z nich była w krzakach i szczerze mówiąc w pierwszej chwili zamarłam, bo wyglądała jak wąż. No niby wiem, że powinny spać ale nóżek nie widziałam, doświadczenie z takimi gadami jak węże zerowe, płochliwe to było, wyobraźnia po różnych lekturach czytywanych w Polsce na temat zagrożeń w Australii zadziałała. Zrobiłam zdjęcie krzakom, bo to co w nich było raczej mało widoczne, i poszliśmy dalej. A dalej to stał sobie dostojnie kolejny okaz bez krzaków, dość łatwo rozpoznać, że to jaszczurka, co widać na zdjęciu. Potem spotkaliśmy jeszcze dwie takie same. A była to Tiliqua rugosa, czyli scynk krótkoogonowy.
Jest to żyworodna jaszczurka z nieproporcjonalnie krótkim zaokrąglonym ogonem i malutkimi grubymi łapami. Podobno bywa, że Australijczycy trzymają je jako zwierzęta domowe.










Kolejnego dnia zaliczyliśmy z gościem muzea. To znaczy, najpierw gość został wsadzony do Muzeum Południowej Australii, a ja zostałam z dzieciakami na zewnątrz, żeby się trochę wybiegały. A w muzeum praca wre, bo już niedługo będzie wielka wystawa dotycząca opali, więc pobiegniemy zobaczyć niedawno znaleziony najdroższy na świecie kamyczek wart bagatela milion dolarów. Potem poszliśmy do Muzeum Migracji. Składa się ono jakby z dwóch części. Pierwsza poświęcona jest migracji ogólnie, a druga dotyczy uprawy ziemi. Na dziedzińcu w donicach rosną przeróżne rośliny, takie, które można zjeść. Dzięki temu po raz pierwszy zobaczyłam obsypane kwiatami drzewko pomarańczy i limonki. Potem poszliśmy trochę odpocząć w parku nad rzeką i czekaliśmy na Marcina, aż wyjdzie z pracy. Budynek, w którym pracuje widoczny jest z parku. Jest nowy, przeszklony i jak wiele budynków w miasteczku akademickim ma swoją nazwę. Braggs to nazwa pochodząca od nazwisk australijskich noblistów ojca i syna.
Ponieważ nasz gość jest kibicką głównie piłki nożnej, wybraliśmy się na tutejszy stadion. Zazwyczaj rozgrywane są tu mecze futbolu australiskiego czyli footy, mylnie nazwane przeze mnie rugby. Jak doczytam jakie są różnice to Wam powiem.
Na Oval mogliśmy wejść i zrobić fotki bez żadnego problemu dzięki uprzejmości pani ochroniarki. W tym samym czasie przechadzała się tam jakaś wycieczka. Oczywiście w naszej miejskiej wyprawie nie mogło zabraknąć Rundle Mall, tej zakupowej ulicy z prosiakami i srebrnymi kulami
























Dzień trzeci to wyprawa do Belair. Uznałam, że dobrze będzie pokazać gościowi najstarszy park narodowy w Południowej Australii. Ku naszej uciesze dopisały miśki koala, znalazło się również i koalątko, i całe mnóstwo ptactwa. 
Doszliśmy do Old Government House, a potem wędrowaliśmy ścieżką Echo Trail. Niestety w pewnym momencie niebo zaczęły przykrywać złowrogie chmury. Jak usłyszałyśmy burzowe pomruki wyciągnęłyśmy nogi i w miarę możliwości zaczęłyśmy podążać w stronę stacji. Po drodze nasz gość zauważył wielkie ptaki, po czym my również je zauważyliśmy i nasz szok był chyba większy niż strach przed piorunami, bo oto widzieliśmy przechadzające się emu. 
Wygląda na to, że australijskie zwierzęta wychodzą pokazać się naszemu gościowi, będzie trzeba zaciągnąć gościa na Anstey Hill może kolczatka też postanowi się ujawnić :)










poniedziałek, 19 lutego 2018

Urodziny królowej

Australia to dziwny kraj... Dziś jest święto państwowe pt. urodziny królowej. Bardzo nas to cieszy, bo też mamy długi weekend (no może nie tak długi jak w Polsce) i Marcin ma wolne. Mimo dni wolnych w Australii czynne są wszystkie sklepy i instytucje kulturalne. Prawdziwe wolne dla wszystkich są tylko dwa dni: Boże Narodzenie i Wielki Piątek. Ale wracając do urodzin królowej... Jak wiadomo Australia była kolonią angielską (bo francuzi się minimalnie spóźnili) i formalną głową Australii był monarcha angielski. Australia służyła Anglii na początku jako przechowalnia przestępców. Ale nie Adelajda. Akurat tak się składa, że w Adelajdzie pierwszymi osadnikami nie byli więźniowie przybyli z Anglii a zwykli angielscy obywatele. No i Adelajda się tym szczyci. 

Co do samego systemu politycznego to jak już wspomniałam Australia to dziwny kraj. Niby królowa sprawuje władzę tylko symboliczną, na zasadzie unii personalnej, ale prawda jest taka, że ma władzę bardzo dużą, łącznie z prawem zawetowania dowolnej ustawy, zmiany rządu, dowodzi siłami zbrojnymi, itp. W praktyce oczywiście nie rządzi, tylko reprezentuje ją gubernator, którego niby mianuje ona, ale tak na prawdę na wniosek premiera Australii. Więc faktyczna jej władza jest symboliczna. No więc dlaczego by się nie odciąć od Wielkiej Brytanii skoro więzy są już tak rozluźnione? A no bo to dziwny kraj jest. Próbowano to zrobić w 1999 roku, kiedy to odbyło się referendum i ludzie opowiedzieli się za monarchią :) No więc cały czas mamy tu monarchię konstytucyjną. A co do konstytucji, to żeby ją zmienić potrzeba referendum. I nie wystarczy większość bezwzględna, konieczne jest jeszcze by za była większość stanów. Stanów jest sześć czyli musi być co najmniej 4:2. W skrócie: konstytucję próbują zmieniać często, ale udaje się rzadko bo to trudne. 

Jeśli chodzi o prawo to sytuacja jest bardzo skomplikowana i wydaje się, że nie do opanowania. Jest tak dlatego, że każdy stan ma swoje prawo a nawet konstytucję pochodzącą jeszcze z czasów kolonialnych więc trudno, by prawo było ogólne bo trudno to ze sobą wszystko dopasować. Przykład: Marcin ubiegły tydzień poświęcił na różnego rodzaju szkolenia, głównie z zakresu BHP. Na każdym takim szkoleniu był punkt o nazwie legislacja i zawsze podawano na podstawie jakich dokumentów prawnych szkolenie się odbywa. Przy dokumencie zawsze widnieją literki "SA" czyli South Australia. Więc nawet dokumenty dotyczące BHP są wewnątrzstanowe. Co ciekawe obok tych wszystkich dokumentów zawsze podawano osobny, w którym napisane jest jak daną sprawę załatwia się zwyczajowo. Czyli innymi słowy: prawo mówi w tym stanie tak, ale zazwyczaj robimy tak... 

A wracając do dziwności Australii, każdy łatwo może sprawdzić, że urodziny królowej Elżbiety II przypadają 21 kwietnia. Dlaczego więc urodziny obchodzimy dziś? Odpowiedź brzmi: a dlaczego nie? A poza tym w końcówce kwietnia to często mamy już długi weekend bo Wielkanoc tam często mamy. Żeby było jeszcze dziwniej to data urodzin nie jest ta sama we wszystkich stanach. 
Tak czy inaczej my nie leniuchujemy i skoro dzień wolny to eksploracji ciąg dalszy. Udaliśmy się do Muzeum Południowej Australii. Po drodze spotkaliśmy wielki pomnik ofiar wojen. Do tego stopnia wielki, że można było do niego wejść. Wewnątrz znajduje się lista poległych Australijczyków z rozpisaniem na poszczególne bitwy. Pomnik ma rozmach.


Samo muzeum bardzo ładne, wyłożone dywanami jak to w Australii. Można się w nim zapoznać z kulturą ludów Australii i Oceanii, sztuką aborygeńską, fauną i florą. Dzieci oczywiście pochłonęła część poświęcona zwierzętom, a najfajniejsze oczywiście te wystawy, przy których można było poklikać albo ponaciskać na panele dotykowe. Do tego muzeum jeszcze wrócimy, bo jest za duże i za darmo ;)







Wracaliśmy znów przez Rundle Mall, gdzie nasze dzieci miały pierwszy trening krykieta :)












Z tego miejsca chcielibyśmy serdecznie pozdrowić królową, podziękować za wolny dzień i życzyć jej jeszcze wielu urodzin :)





















Dzień drugi i popsuta noga

Już dzień wcześniej stwierdziłam, że popsuła mi się prawa stopa, a dokładnie kostka. Tak to bywa z nią od lat. Bolało jak diabli, sama nie w...