Razem z naszym gościem postanowiliśmy spróbować kilku nowości. O kiełbaskach z krokodyla już pisałam, o mięsie z kangura też. Z tym drugim nastąpiła jednak pewna różnica, to znaczy zakupione zostały czyste steki z kangura, i okazały się one o niebo lepsze od poprzednich. Słodycz poprzednich wynikała tylko i wyłącznie z marynaty. Spokojnie mogę rzec, że kangur był dobry.
Zakosztowaliśmy też nowości, a mianowicie mięsa z emu i alpaki. Filety z emu były bardzo ale to bardzo krwiste, Po upieczeniu wyglądały jak wołowina, a smakowały trochę jak kaczka :) Dzień wcześniej to my karmiliśmy emu, teraz to ono nakarmiło nas. Stek z alpaki znacznie mniej krwisty, wyglądem przypominający nieco wieprzowinę, a smakiem hmmm, no nie wiem co, coś między wołowiną wieprzowiną a gęsiną :)