poniedziałek, 5 marca 2018

Kulinaria, czyli alpaka i emu na talerzu

Razem z naszym gościem postanowiliśmy spróbować kilku nowości. O kiełbaskach z krokodyla już pisałam, o mięsie z kangura też. Z tym drugim nastąpiła jednak pewna różnica, to znaczy zakupione zostały czyste steki z kangura, i okazały się one o niebo lepsze od poprzednich. Słodycz poprzednich wynikała tylko i wyłącznie z marynaty. Spokojnie mogę rzec, że kangur był dobry.
Zakosztowaliśmy też nowości, a mianowicie mięsa z emu i alpaki. Filety z emu były bardzo ale to bardzo krwiste, Po upieczeniu wyglądały jak wołowina, a smakowały trochę jak kaczka :) Dzień wcześniej to my karmiliśmy emu, teraz to ono nakarmiło nas. Stek z alpaki znacznie mniej krwisty, wyglądem przypominający nieco wieprzowinę, a smakiem hmmm, no nie wiem co, coś między wołowiną wieprzowiną a gęsiną :)
Kolejną nowością jedzoną przez nas od jakiegoś czasu jest tangelo minneola. To jest hybryda stworzona z mandarynki i pomelo lub grapefruita. Słodki soczysty owoc kształtem przypominający mandarynkę sumo, rozmiarem niedużą pomarańczę. Pyszne.



Fotki z niedzieli i wtorku czyli powrót do Hallet Cove

Na Hallett Cove byłam kiedyś z dziećmi i wtedy też o tym miejscu się rozpisałam. W niedzielę, kiedy nasz gość był jeszcze w drodze z Uluru zabraliśmy tam Marcina, a we wtorek zabrałam tam naszego gościa. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc i z chęcią tam wracam i serdecznie polecam :)










































Kolejne dziwy z adelajdzkich plaż

Lubię odpływ, bo wtedy na plaży jest dużo żywych, półżywych lub martwych różnych różności ;) Poniżej kilka niektóre już były, inne nie. Nadal nie wiem co to, ale na plaży robi spore wrażenie.

















Prorosyjsko w Niemczech? Witaj w Darmstadt