poniedziałek, 12 marca 2018

Pakujemy się

Przed nami ostatnie dwa tygodnie, a w tym jedenaście dni namiotowej przygody. Rany ale my mamy wielkie walizki. Jak ja nienawidzę się pakować, właściwie rozpakowywać też nie lubię i tym sposobem wpisuję się w stereotyp wiecznie zrzedzącej baby ;)

Walizki przechowają nam Justyna z Arturem, większość ekwipunku też mamy od nich, czyli namiot, śpiwory, butla z gazem i takie tam. Właśnie udało mi się zgromadzić w jednym miejscu zabawki, które też mamy od nich. No i ostatnią noc przed odlotem też spędzimy u nich, bo w tym czasie bylibyśmy bezdomni. Chyba w ramach wdzięczności za pomoc wszelaką trzeba będzie nowennę pompejańską odmówić, albo coś :)

Dzisiaj też rozmówiliśmy się z Panią Zosią, uroczą właścicielką domku, który kończymy wynajmować. Myślałam, że będzie to raczej oficjalne spotkanie, sprawdzanie lokum i tak dalej. Dlatego jak Marcin powiedział, że Pani przyjdzie za godzinkę to lekko się przeraziłam. Lotem błyskawicy ogarnęłam mieszkanie. Okazało się jednak, że były to raczej pogaduchy o tym jak nam się Australia podoba, a jedyna oficjalna cześć to złożenie naszych podpisów w odpowiednich miejscach. Słowa Pani Zosi Have a good journey and keep left :D

No i co tu dużo mówić, smutno mi jakoś, zostałabym jeszcze...

Ciepło

Ciepło, oj cieplutko się zrobiło. Jeśli wierzyć komunikatom pogodowym, to wczoraj temperatura, po raz pierwszy od naszego przyjazdu, przekroczyła 40 stopni

Pojawiły się, pierwsze komunikaty ostrzegające przed pożarami w parkach narodowych i innych terenach objętych ochroną. Brzmi to dość groźnie, ale tak jest co roku, co więcej eukaliptusy, podobno nie byłyby w stanie się rozmnażać, gdyby nie było pożarów, tak słyszałam, jeszcze tego nie sprawdziłam.



Prorosyjsko w Niemczech? Witaj w Darmstadt