niedziela, 23 września 2018

Paryskim spacerkiem... Saint Germain des Pres

Tak się złożyło, że był to dzień mojego samotnego spaceru po Paryżu. Plany miałam rozliczne, ale... okazało się, że poniedziałek, jak to często bywa i w naszych muzeach, jest dniem, w którym jedyne co mogłam zrobić, to odbić się od drzwi pozamykanych na cztery spusty. Przeszłam wzdłuż i wszerz dzielnicę Saint Germain des Pres, nawiedziłam kilka kościołów i z radością stwierdziłam, że czynne jest Musee d'Orsay.
Dzielnica Saint Germain des Pres jest przepiękną historyczną dzielnicą Paryża, co ciekawe najstarszą zamieszkałą częścią lewobrzeża, uwaga gotyk na dotyk. Saint Germain des Pres w dosłownym tłumaczeniu oznacza świętego Germana z Pól. Tereny te związane były z opactwem benedyktynów, które istniało od VI wieku, a pozostał po nim jedynie wspaniały kościół, o takiej samej nazwie co dzielnica.




















Sorbona powstała  w 1253 roku, jako jedno z kolegiów Uniwersytetu Paryskiego. Kształciła, kształci i kształcić będzie.










Nieco na północ od Ogrodów Luksemburskich natraficie na wspaniały Kościół Saint Sulpice. Idźcie, bo na prawdę warto, a będzie to miejsce przeznaczone i dla po prostu osób wierzących i dla koneserów sztuki i dla miłujących literaturę lub tych rozkochanych w  muzyce organowej. Jak jesteś katolikiem zobaczysz wspaniały kościół, w którym poczujesz to, czego nie da się czasem poczuć w nowoczesnych stodołach, to znaczy przepraszam, wpasowujących się w nowoczesny styl architektoniczny świątyniach. Jak chcesz pooglądać dzieła sztuki to zapewniam Cię, że się nie zawiedziesz, chyba wystarczy, że wspomnę o dużych obrazach Delacroix, które tam właśnie się znajdują, a to dopiero początek. Kto czytał "Kod Leonarda da Vinci" Browna ten zapewne wybierze się na poszukiwanie legendarnego gnomonu. A tych od muzyki zafascynują tamtejsze gigantyczne organy.



































Opactwo Saint Germain des Pres.

Takie coś znalazłam, zaintrygowało mnie i okazało się, że to rzeźba Picassa.





Jeśli chcecie się dostać do tej pięknej dzielnicy, to oczywiście najłatwiej metrem lub tym właśnie mostem (Pont des Arts) spacerkiem spod Luvru.
A ja idę do Musee d'Orsay. 
Cudownie się rozmawia ze starszymi paniami spacerującymi z pieskami, które pieją z zachwytu nad moim francuskim, który raczej nie powala.


A tu widzicie budynek stacji kolejowej, która została zbudowana w 1900 roku z okazji Wystawy Światowej. Do 1939r. służyła paryżanom jako stacja, później nikt się tym budynkiem specjalnie nie interesował. 19 maja 1958r. Charles de Gaulle, czyli ten z wielkim nosem, ogłosił tam zamach stanu. Jeśli ktoś oglądał ekranizację "Procesu" Kafki, to być może zauważy, że Orson Welles właśnie tam usytuował akcję filmu.
A teraz mamy tam Musee d'Orsay, czyli największą kolekcję malarstwa impresjonistów i postimpresjonistów. Zobaczycie tam takie perełki jak: Delacroix'a, Monet'a, Manet'a, Renoir'a, van Gogha, Cesanne'a, Degas'a, Gauguin'a, Rdin'a. I zapewniam, że nie są to mało zdane obrazki, ponieważ zobaczycie bodaj jeden z najsłynniejszych obrazów świata czyli "Gwiaździstą noc nad Rodanem" van Gogh'a... po obejrzeniu ekspozycji przestało mnie dziwić dlaczego jest to drugie najchętniej odwiedzane muzeum w Paryżu.













Historia tej księgarni to już ponad 160 lat, w obecnej lokalizacji od 1925 roku. Kawał historii.







Prorosyjsko w Niemczech? Witaj w Darmstadt