Australia to dziwny kraj... Dziś jest święto państwowe pt. urodziny królowej. Bardzo nas to cieszy, bo też mamy długi weekend (no może nie tak długi jak w Polsce) i Marcin ma wolne. Mimo dni wolnych w Australii czynne są wszystkie sklepy i instytucje kulturalne. Prawdziwe wolne dla wszystkich są tylko dwa dni: Boże Narodzenie i Wielki Piątek. Ale wracając do urodzin królowej... Jak wiadomo Australia była kolonią angielską (bo francuzi się minimalnie spóźnili) i formalną głową Australii był monarcha angielski. Australia służyła Anglii na początku jako przechowalnia przestępców. Ale nie Adelajda. Akurat tak się składa, że w Adelajdzie pierwszymi osadnikami nie byli więźniowie przybyli z Anglii a zwykli angielscy obywatele. No i Adelajda się tym szczyci.
Co do samego systemu politycznego to jak już wspomniałam Australia to dziwny kraj. Niby królowa sprawuje władzę tylko symboliczną, na zasadzie unii personalnej, ale prawda jest taka, że ma władzę bardzo dużą, łącznie z prawem zawetowania dowolnej ustawy, zmiany rządu, dowodzi siłami zbrojnymi, itp. W praktyce oczywiście nie rządzi, tylko reprezentuje ją gubernator, którego niby mianuje ona, ale tak na prawdę na wniosek premiera Australii. Więc faktyczna jej władza jest symboliczna. No więc dlaczego by się nie odciąć od Wielkiej Brytanii skoro więzy są już tak rozluźnione? A no bo to dziwny kraj jest. Próbowano to zrobić w 1999 roku, kiedy to odbyło się referendum i ludzie opowiedzieli się za monarchią :) No więc cały czas mamy tu monarchię konstytucyjną. A co do konstytucji, to żeby ją zmienić potrzeba referendum. I nie wystarczy większość bezwzględna, konieczne jest jeszcze by za była większość stanów. Stanów jest sześć czyli musi być co najmniej 4:2. W skrócie: konstytucję próbują zmieniać często, ale udaje się rzadko bo to trudne.
Jeśli chodzi o prawo to sytuacja jest bardzo skomplikowana i wydaje się, że nie do opanowania. Jest tak dlatego, że każdy stan ma swoje prawo a nawet konstytucję pochodzącą jeszcze z czasów kolonialnych więc trudno, by prawo było ogólne bo trudno to ze sobą wszystko dopasować. Przykład: Marcin ubiegły tydzień poświęcił na różnego rodzaju szkolenia, głównie z zakresu BHP. Na każdym takim szkoleniu był punkt o nazwie legislacja i zawsze podawano na podstawie jakich dokumentów prawnych szkolenie się odbywa. Przy dokumencie zawsze widnieją literki "SA" czyli South Australia. Więc nawet dokumenty dotyczące BHP są wewnątrzstanowe. Co ciekawe obok tych wszystkich dokumentów zawsze podawano osobny, w którym napisane jest jak daną sprawę załatwia się zwyczajowo. Czyli innymi słowy: prawo mówi w tym stanie tak, ale zazwyczaj robimy tak...
A wracając do dziwności Australii, każdy łatwo może sprawdzić, że urodziny królowej Elżbiety II przypadają 21 kwietnia. Dlaczego więc urodziny obchodzimy dziś? Odpowiedź brzmi: a dlaczego nie? A poza tym w końcówce kwietnia to często mamy już długi weekend bo Wielkanoc tam często mamy. Żeby było jeszcze dziwniej to data urodzin nie jest ta sama we wszystkich stanach.
Tak czy inaczej my nie leniuchujemy i skoro dzień wolny to eksploracji ciąg dalszy. Udaliśmy się do Muzeum Południowej Australii. Po drodze spotkaliśmy wielki pomnik ofiar wojen. Do tego stopnia wielki, że można było do niego wejść. Wewnątrz znajduje się lista poległych Australijczyków z rozpisaniem na poszczególne bitwy. Pomnik ma rozmach.
Samo muzeum bardzo ładne, wyłożone dywanami jak to w Australii. Można się w nim zapoznać z kulturą ludów Australii i Oceanii, sztuką aborygeńską, fauną i florą. Dzieci oczywiście pochłonęła część poświęcona zwierzętom, a najfajniejsze oczywiście te wystawy, przy których można było poklikać albo ponaciskać na panele dotykowe. Do tego muzeum jeszcze wrócimy, bo jest za duże i za darmo ;)
Wracaliśmy znów przez Rundle Mall, gdzie nasze dzieci miały pierwszy trening krykieta :)
Z tego miejsca chcielibyśmy serdecznie pozdrowić królową, podziękować za wolny dzień i życzyć jej jeszcze wielu urodzin :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz