poniedziałek, 19 lutego 2018

Dzień jak co dzień, czyli nic ciekawego

Wiem, że część z Was jest ciekawa jak wygląda nasz dzień, hmm w zasadzie nic ciekawego. Wstaję rano i idę do sklepu. Niedaleko, niecałe półtora kilometra w jedną stronę. Wpadam do marketu pod nazwą Woodworth i staram się zrobić szybkie zakupy. Szybkie tylko z nazwy bo sklep jest potężny i znalezienie tego czego akurat nam potrzeba bywa bardzo trudne. Pieczywo kupuję u Wietnamczyków, dlaczego? Ano dlatego, że jest odrobinę tańsze, świeże i bułki choć z nazwy wietnamskie smakują jak polskie. Po czym biegnę do domu wyprawić męża do pracy. Zapytacie pewno, czemu nie zrobię zapasów, no przynajmniej na dwa dni. Cóż, oczywiście da się ale do tego potrzeba samochodu, po pierwsze dlatego, że opakowania są gigantyczne (o zakupach kiedyś jeszcze napiszę) a po drugie jesteśmy pięcioosobową rodziną z ogromnym apetytem, więc zawsze czegoś brakuje :)

Trzylatek zazwyczaj wstaje z tatą, dziewczyny śpią trochę dłużej, to już nie jet lag, po prostu nie widzę potrzeby zwalania ich z łóżek z samego rana. Marcin wyjeżdża do pracy około godziny dziewiątej (o pracy Marcina będzie osobno) czyli nie bladym świtem. No dobra może i bladym bo wschód słońca około 7 30. Potem czas na śniadanie i bajki. Przyznaję bez bicia, że tutaj dzieci oglądają więcej bajek niż w Polsce. Efekt jest taki, że po tygodniu trzylatek łapiąc piłkę zawołał "catch it", a do siostry "follow me" :)

Potem mamy czas na naukę tzn. rysujemy, liczymy, piszemy, wypełniamy ćwiczenia, ogółem to co w szkole/przedszkolu tylko w kameralnym gronie. Potem idziemy do parku, na plac zabaw, do biblioteki. Tutaj z reguły jest ładna pogoda więc sporo czasu spędzamy na powietrzu. Zapytacie, czemu nie wyprawiam się z nimi dalej? No cóż ogarnięcie ich jest odrobinę kłopotliwe, ale da się. Mam nadzieję wyprawiać się z nimi choćby na plażę ale dzień musi być trochę dłuższy. Teraz słońce zachodzi około 17.

Marcin wraca z pracy około 18 i wtedy dzieci zaczynają na niego włazić (bo do tej godziny to włażą na mnie) i tak dzień powoli ma się ku końcowi. Jego końcówkę spędzamy głównie na wspólnej zabawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prorosyjsko w Niemczech? Witaj w Darmstadt