W związku z dzisiejszą dynamiczną pogodą, czyli raz ulewa raz słońce, nasz spacer zakończyliśmy w niemal sąsiadującej z nami kafejce Cafe Latino. Prowadzi ją Margerite, znakomicie wpisująca się w portret typowego Australijczyka. Margerite jest przemiłą, przesympatyczną, uroczą, uśmiechniętą osobą.
W kafejce znajduje się kącik dla dzieci, zabawki, książeczki, kartki, kredki, czyli wszystko co konieczne żeby rodzic mógł napić się kawy lub zjeść lunch. A kawa jest wyśmienita, śmiem twierdzić, że tak dobrej kawy nie piłam od paru ładnych lat.
Kafejka nie tylko z nazwy jest latino, wystrój w tym mapy Ameryki Południowej i Meksyku, gitara, kanapy z kolorowymi narzutami i poduszkami, a w tle brzmi sobie delikatnie muzyka latynoska, a w piątki odbywają się wieczorki salsowe. Przed kafeją zawsze stoi miska z wodą dla czworonogów.
Mama Maxx (tak się podpisuje) była niedawno w Polsce. I nie była tam dlatego, że jest z Polską związana, tylko po prostu Polskę lubi. Obie Panie wiedzą np. kim jest święta Faustyna.
Margaret mówi mi dzień dobry po polsku. Na do widzenia też mówi dzień dobry ale i tak sympatycznie :)
Ps. Z tego co wiem, teraz dzieje się tam bardzo dużo. Kawiarnia ciągle się rozwija. Jeśli odwiedzicie dzielnicę Adelajdy Woodvill Park wejdźcie, nie będziecie żałować. Kawiarnia mieści się tuż przy stacji metra :)
Ps. Z tego co wiem, teraz dzieje się tam bardzo dużo. Kawiarnia ciągle się rozwija. Jeśli odwiedzicie dzielnicę Adelajdy Woodvill Park wejdźcie, nie będziecie żałować. Kawiarnia mieści się tuż przy stacji metra :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz