wtorek, 27 lutego 2018

Osborne

A wczoraj było ciepło :) choć wietrznie, a od południa również pochmurno. Nie przeszkodziło nam to jednak w dzisiejszej wycieczce do kolejnej dzielnicy Adelajdy, a mianowicie do Osborne. Ze stacji powędrowaliśmy na przystań.
Przed zacumowanymi łódeczkami był spory pas zieleni z placem zabaw, ławeczkami i oczywiście BBQ. Jest to w odróżnieniu od Outer Harbor zwykła przystań, więc nie było tu jakiś super jachtów, ale widok skąpanej w słońcu przystani i tak całkiem niezły.
Kawałek dalej było miejsce, gdzie łódki wpływają i wypływają z przystani, coś jak wieża kontroli. Pogoda nadal utrzymywała się na znośnym poziomie, więc poszliśmy na plażę. Ażeby do niej dojść musieliśmy się przespacerować przez spory dziki pas zieleni.
A na plaży wiało i to dość mocno. Wiatr był ciepły więc poszliśmy wzdłuż, spacer był dłuuugi ale przyjemny :) Niestety nie spotkałam żadnego nowego nadmorskiego stwora. Spotkałam za to "biuro rzeczy znalezionych", tzn przy jednym z wyjść powieszone były po jednej stronie znalezione buty (a nawet płetwa do pływania/nurkowania), a po drugiej stronie czapki :)
Wróciliśmy ze znanej nam już stacji Taperoo, a przy okazji ustaliłam kim był Roy Marten, był lokalnym sportowcem, grał w rugby.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prorosyjsko w Niemczech? Witaj w Darmstadt