No inaczej się nie da, podróż będzie długa choćby nie wiem co. My wybraliśmy opcję linii Turkish Airlines, bo tylko ona dawała możliwość przylotu w niedzielę rano, no i cena była w sumie bardzo przystępna. Warszawa-Stambuł i Stambuł-Mexico City. Nie pisałabym o locie bo w sumie nuuudy i nic się nie działo (Bogu dzięki). Ale za to napiszę, że obsługa była bardzo miła, jedzenie pyszne z prawdziwymi sztućcami, a nie jakimś tam bambusowym substytutem. Koc i poduszka to w sumie standard przy długich lotach, ale tutaj dodatkowo każdy otrzymał kosmetyczkę w której były skarpetki, papcie, zatyczki do uszu, szczotka i pasta do zębów. Kosmetyczka z krokodylem, czyli firmą chyba najbardziej kojarzącą się Tureckimi ciuchami. I jeszcze bonus dla kobiet w postaci ładnie opakowanej małej wody toaletowej.
![]() |
To najprawdopodobniej Pico de Orizaba najwyższy szczyt Meksyku. |
Ze Stambułu do Meksyku lecieliśmy ponad 14 godzin. Około godziny 8 odebraliśmy bagaże i rozpoczęło się poszukiwanie miejsca gdzie zarezerwowaliśmy przechowanie bagaży. Miejsce było nieoznaczone, bo kto by tam oznaczał, chcesz to trafisz. Do tego przywitał nas deszcz. W końcu się udało,
![]() |
Jakby ktoś z Was szukał to taka kapliczka znajduje się na przeciw |
![]() |
A tutaj znajduje się ów przechowalnia bagażów |
Pomaszerowaliśmy w stronę metra. Jak się okazało jakieś trzy kilometry. Spacer ten uzmysłowił mi to, o czym o Meksykanach mówił Pan Cejrowski, a mianowicie o niechlujstwie, niedbaniu o nic. Stoi to stoi, działa to działa. Nie było tam zbyt przyjemnie. Po dotarciu do metra okazało się, że kupienie biletu jest dość trudne, bo biletów nie ma, a Pani w okienku nie za bardzo kwapiła się, żeby nam to wytłumaczyć. Cóż, to w końcu my nie mówimy po hiszpańsku, to nasz problem. Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś od policjanta, ale to też nie wyszło. Po kilku próbach udało się nam dowiedzieć, że biletów już od jakiegoś czasu nie można kupić. Jest za to karta miejska, którą się kupuje i doładowuje (dopłaca). Wyposażeni w karty pojechaliśmy metrem. Trzeba przyznać, że cena przejazdu metrem jest bardzo niska, jakieś 1zł. Wagoniki pamiętają prawdopodobnie jego początki, czyli mają z 50 lat. Są raczej zdewastowane, a częstotliwość przyjazdu, przynajmniej tam gdzie korzystaliśmy, nie przypomina tej, którą cechuje zazwyczaj metro.
Dotarliśmy do naszego miejsca docelowego czyli Guadalupe. Dzisiaj niedziela, więc pobiegliśmy na mszę (w bazylice są co godzinę). Spodziewałam się wielonarodowościowych pielgrzymek, nie było wielu obcokrajowców, za to kilka tysięcy Meksykanów. Zwiedziliśmy kilka tamtejszych miejsc, jest ładnie i ciekawie ze swoistym meksykańskim folklorem w tle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz