Dzisiejszy dzień spędziliśmy bardzo rozmaicie. Ja z maluchami byłam w Muzeum Południowej Australii na wydarzeniu Coobers Pedy comes to town, a Marcin z Agnieszką uczestniczyli w rogainingu. Czym jest rogaining można przeczytać tutaj: http://sa.rogaine.asn.au/index.php?option=com_content&view=article&id=52&Itemid=57
W skrócie jest to wędrowanie z mapą i kompasem do różnych checkpointów i zbieranie za to punktów, taki australijski sport. Moja rodzina wróciła zadowolona z siebie, wykończona jak nie wiem, z całkiem dobrym wynikiem. Jako jedyni byli nowicjuszami. Pewnie gdybyśmy tu zostali dłużej byłaby to impreza także dla nas cykliczna. Szalenie żałuję, że nie wymyśliłam im jakiegoś śmiesznego stroju, w którym przekraczając metę zdobyliby dodatkowe punkty (metę przekraczały motylki, pszczółki, piraci, biedronki, zombi itd). Nie wystartowaliśmy wszyscy. Maluchy ciągle są maluchami, a to była dość męcząca konkurencja sportowa. Trzy godziny ciągłego chodzenia lub biegania. Po przeliczeniu wyszło, że przeszli około 16 kilometrów.
My natomiast wybraliśmy się na wydarzenie, które znakomicie komponuje się z wystawą opali, mieszczącą się w niniejszym muzeum. Na tej wystawie prezentowany jest najdroższy obecnie kamień na świecie (całkiem ładny). Czemu się dobrze komponuje, ano dlatego, że Coober Pedy, niewielkie miasteczko leżące około 850 km od Adelajdy, nazywane jest światową stolicą opalu. Nie tylko wydobywa się ich tam dużo, ale też i te najcenniejsze. Pierwszy okaz został znaleziony w 1915 roku i tak wydobycie trwa do tej pory. Liczba mieszkańców tego miasteczka przekracza nieco 1600 osób, a nazwa pochodzi oczywiście z aborygeńskiego i oznacza tyle co dziura białych ludzi :) Miasteczko położone jest w zasadzie na pustyni, i jest tam tak gorąco, że ludzie mają mieszkania wykute pod ziemią w skale. Wybierając się w tamte strony można również skorzystać z podziemnego kempingu.
No i cóż takiego mogliśmy robić? Oczywiście, że szukać opali :) Przed muzeum wystawione były coś jakby kontenery, w których wsypano kamienie. Obok stały wanienki z wodą, do oczyszczania znalezionych kamieni. Po czym można było podejść do specjalistów, a ci informowali czy znaleziony kamyczek to opal, czy też nam się tylko tak zdawało. I udało nam się znaleźć prawdziwe opale juppppi!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz