Od dziecka kocham żelki Haribo. Oczywiście za komuny był to towar deficytowy ale z racji bycia mieszkanką Śląska posiadania babci jednej nazwijmy to rodzonej drugiej przyszywanej mających wtyki w RFN miałam niebywałe szczęście kosztowania tej ambrozji. I teraz jako star... dojrzała kobieta byłam w żelkowym niebie czyli w Bonn, gdzie znajduje się fabryka i firmowy sklep oczywiście.
Bonn nie powaliło mnie na kolana ale też nie mogę powiedzieć żeby mi się nie podobało. Pięknie usytuowane miasto po dwóch stronach Renu z sympatycznymi bulwarami do spacerowania, pobiegania, posiedzenia, czy co tam kto lubi.
Samo miasto również sympatyczne i moim zdaniem godne poznania i polecenia. Niewiele znalazłam informacji o samym mieście. W przewodnikach jakieś całe cztery zdania, no dobrze może przesadzam, ale jak na to co zobaczyłam, to w dostępnych dla przeciętnego Kowalskiego opracowaniach jest stanowczo za mało. Nieco na czuja jak to zwykle robię czyli podczas zagubienia kontrolowanego postanowiłam poznać to miasto i w wielu miejscach mnie zaskoczyło bardzo pozytywnie.
Dla miłośników muzyki poważnej oczywiście obowiązkowym punktem jest Muzeum Beethovena. Mamy stamtąd pierdylion zdjęć ale chyba nie ma co ich tu wszystkich wrzucać. Melomanom i nie tylko BARDZO SERDECZNIE POLECAM!!!!
Wirydarz w muzeum.
Wejście :) i my.
Jest to najważniejszy kościół w Bonn, pod wezwaniem Kasjusza, Florencjusza i Marcina. Piękny przykład sztuki romańskiej, obecny gmach teoretycznie z XI wieku, w praktyce przebudowany po wielokroć a wnętrze i wyposażenie, no wiadomo, nawet z gotykiem ma niewiele wspólnego, choć znajdziemy tu oczywiście elementy związane z każda z epok. Ciekawe jest to, że było to miejsce koronacji kilku niemieckich królów, a także jest to miejsce pochówku kilku kolońskich arcybiskupów.
Kasjusz i Florencjusz byli nawróconymi legionistami rzymskimi, a święty Marcin to ten z Tours. Generalnie miasto założone w I przez legionistów rzymskich jako fort, więc stareee.
Brama, piękna stara brama miejska z widoczną broną, czyli spadającą kratą.
Aaaa tam w tle firmowy, żelkowy sklep Haribo.
Haeven, I'm in haeven :) Tak jestem żelkowym potworem, na dzień matki zamiast kwiatów dostaję od dzieci żelki :) Kupiłam zapas w tym wspaniałym przybytku.
Przepięknie zachowany cmentarz żydowski, niezwykle zadbany (czyli jak nieżydowski)
Przepiękny stary cmentarz. Jak zwykle spędzam w tego typu miejscach mnóstwo czasu. Miejsce wiecznego spoczynku np. Roberta Schumanna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz